...acha, acha, ale o smoczej jamie to wy nic nie wiecie. W zeszłym roku wchodząc na Klimczok, płajem, jak wczoraj, rzuciła mi się w oczy dosyć głęboka dziura w zboczu. Bardzo malownicza, wyglądająca jak grota, ze ściekającym po ściankach strumyczkiem. I właśnie wtedy, oczami wyobraźni zobaczyłam coś, co w takich słowach opisałam:
Pod Klimczokiem, pod Magurą, w smoczej jamie zwanej "Dziurą" mieszkał sobie smok skrzydlaty. Ciągle płakał, nie miał bowiem ani mamy ani taty. Gdy turyści przechodzili smoczej doli się dziwili i nad jego smutnym życiem gorzkie łzy ronili. I z lat temu może dwieście smok odnalazł mamę w mieście. Dziś w Krakowie daje czadu, od poranka do obiadu, zionie ogniem, straszy dzieci, lecz już w góry nie poleci. Skrzydła nie te i, w kolanach trochę strzyka, taka smocza to taktyka. Spod Klimczoka, wsród kamieni, strużka płynie Białą zwana z gorzkich, smoczych łez utkana. Ot i historyja cała-tak to brzmiało.Teraz przechodząc, kilka myśli poświęcam powołanemu przeze mnie do życia smokowi. Może wiosną przyleci odwiedzić stare kąty? Będę go z niecierpliwością wypatrywała.
Oto owa jama, .niestety tylko to jedno zdjęcie znalazłam.
A oto okolice smoczej jamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz