wtorek, 6 grudnia 2016

Zimowa jesień w górach.

Tysiące peanów nie wystarczą by wychwalić należycie taki dzień jak ostatnia niedziela! Bo dzień z taką energią zdarza się kilka razy do roku, a może mniej. Mnóstwo ludzi też to poczuło, nie tylko my, schroniska pękały w szwach. Jeśli chodzi o nas to wolimy, gdy ludzi jest mniej. Pojechaliśmy rano do Szczyrku, skąd udaliśmy sie na Klimczok, a z Klimczoka na Karkoszczonkę do Chaty Wuja Toma. Lekki mróz w mieście, -5 st.C, przyjemnie szczypał w policzki, wschodzące nisko słońce swoją jaskrawością raziło w oczy, wyciskając z nich, przynajmniej moich, strumyczki łez. Szczyrk przywitał nas śniegiem na poboczach, w niektórych miejscach były usypane niemałe kopce! Do Sanktuarium droga śliska, trzeba było uważać, tym bardziej, że raki zostały na Żywieckiej w Bielsku. Każdy krok w górę odsłaniał przed nami nowe widoki. Pod Magurą naszym oczom ukazały wyłaniające się z mgły Tatry, pomiędzy Pilskiem a Babią Górą. Widok był zachwycający, w dole Szczyrk zatopiony w morzu mgieł, z ktorych wyglądały okoliczne góry. Droga usłana śniegowymi płatkami lśniła w słońcu milionem diamentów! Drzewa im wyżej, tym bardziej bajkowo wyglądały, świerki na skraju drogi przycupnęły tworząc mini zoo, gdyż w ich kształtach można było się dopatrzeć rozmaitych zwierząt. Buki zwieszały nad naszymi głowami warkocze gałęzi oblepione farfoclami koronek. Wiatr strącał na nasze głowy drobne pacynki śniegu i malutkie lodowe laseczki. Słońce oddawało ze swego ciepełka ile mogło o tej porze roku, niebo nad Magurą i Klimczokiem było szafirowe, miejscami wręcz granatowe. Szło się dosyć długo, gdyż często trzeba było przystawać i chłonąć całym sobą atmosferę i klimat tego dnia! Słowami ująć tego nie umiem, może zdjęcia potrafią to oddać, nie wiem oceńcie sami, a najlepiej następnym razem wyjdźcie z domu i poczujcie to! I gwarantuję, że wyjdziecie kolejny raz i kolejny... Po takiej niedzieli pełnej impresjonistycznego piękna nie straszny nam dłuuugi tydzień pracy! 
Na Karkoszczonce mnóstwo ludzi, amatorów skuterowego szaleństwa, byliśmy trochę zawiedzeni, gdyż to miejsce traci na swej klimatyczności! Suma sumarum pozytywy przeważały jednak tego dnia, okoliczności przyrody bezcenne, a to się głównie dla nas liczy!  








































poniedziałek, 24 października 2016

Zamyślenie jesienne.

Idąc, nawet jeśli z kimś, masz mnóstwo czasu na przemyślenia. Wiadomo, jak krowa przeżuwasz porażki i kłopoty minionego tygodnia, tego nie da się uniknąć, ale jednocześnie bombarduje cię tyle zewnętrznych bodźcow, ciepło słońca pieści twoją twarz, pod nogami szeleszczą liście, lekki wietrzyk kołysze gałęziami drzew i wszystko co złe odsuwa się na dalszy plan. Przyroda wdziera się do twojej jaźni, obejmuje we władanie twoje jestestwo, zakorzenia sie w twojej duszy i już nie potrafisz inaczej! Nie dajesz rady życiu bez cotygodniowych wypadów  na, jak to się górnolotnie mówi, łono natury, bo czym jest owo łono? Istotą czegoś, czymś, z czego coś się zradza, i tak jest, zupełnie dosłownie. Wypływa z ciebie, wędrowcze, z samego środka samo dobro, i nie tylko, bo nawet to co złe nagromadziło się przez tydzień traci na ważności, odpływa w dal, i na dodatek już nie wraca w tej samej postaci.To, co w górach daje się poczuć daje ci siłę na przyszłość, nadzieję, że w obliczu siły natury wszystkie twoje problemy zmaleją i stracą na ważności. Jesień symbolizuje przejście od życia do...życia właśnie, rośliny obumierają by wiosną odrodzić się na nowo. Spowalniają swój rytm, zbierają siły i odpoczywają przed kolejnym cyklem swojej egzystencji. I w naszym życiu są chwile, kiedy trzeba zwolnić, odpuścić, przyczaić się, mówiąc kolokwialnie, by później ze zdwojoną siłą wziąć się z życiem za bary. Niedziela była przepiękna, słoneczna i ciepła, z odrobiną zimnego wiatru, który nie zmienił mojej opini o tym dniu. Wokół mnóstwo złota z odrobiną jeszcze zieleni, z kroplą czerwieni gdzieniegdzie, niebo błękitne z niemalże letnią intensywnością, widoczność prawie doskonała. Dużo ludzi szukających grzybów i pewnie takich jesiennych refleksji jak my. Był to wspaniały reset dla naszych organizmów!