niedziela, 11 stycznia 2015

Ciąg dalszy...

Do mojego wczorajszego wpisu chciałam dodać jeszcze parę słów. Dzisiaj po drodze na Magurkę parę spostrzeżeń przyszło mi do głowy. Droga dosyć trudna. Śniegu raczej mało, a właściwie bardzo mało. Więcej lodu i droga śliska, trzeba było bardzo uważać. Idziesz cały czas z głową opuszczoną ku ziemi. Nikt nie chciałby uszkodzić sobie czegoś. Gadanie pod górę również nie jest dobrym pomysłem, więc rozmyślasz, i obserwujesz. Pogoda nie była ciekawa, na początku drogi, jak wyszliśmy było dosyć pogodnie i w mieście raczej bezwietrznie. W połowie drogi zaczęła się szklanka, więc to głównie nas zajmowało. Na szczycie wiało huraganowo.Wiatr zawodził i huczał, nie było to miłe. W schronisku było dużo ludzi , nawet, nie spodziewałam się. Ludzie są odważni. Trochę połamanych drzew spowodowało, że zaczęłam porównywać do drzew ludzkie losy. Zobaczyłam pełno analogii. Takie nasionko niesione wiatrem, to nie dość, że nie wiadomo na jaki grunt padnie, to jeszcze nie wiadomo jak daleko. Los miota człowiekiem jak wiatr tymi nasionkami! Jeden na skrzydłach miłości podąży za ukochanym, inny w poszukiwaniu lepszego zarobku, a jeszcze inny z determinacją będzie poszukiwał mocniejszych wrażeń. Chronisz pod swoimi skrzydłami bliskich, ochraniasz przed "złą pogodą", przed zawieruchami życiowymi. I nie wiesz nigdy co cię czeka, kto i co podetnie ci pień, poobcina gałęzie. I tak stoisz i tak trwasz, dopóki się nie zepsujesz, jeden wcześniej a drugi później. Ale dosyć już smęcenia, jutro też jest dzień, który spojrzy na życie  z innej, radośniejszej perspektywy!


Już nie mogę się doczekać jak droga na Magurkę tak będzie wyglądała!











 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz