poniedziałek, 30 listopada 2015

Zima w górach.

Dochodzę do wniosku, że należałoby pisać zaraz po przyjściu z trasy. Może wtedy udałoby się przekazać najwierniej nastrój dnia, klimat schroniska, pełen gwaru i szczęku naczyń, woni parującej odzieży i wzajemnej życzliwości. Po dwóch dniach w górach nadchodzi poniedziałkowy poranek pełen marudzenia i zwlekania z wyjściem do pracy. I pomału ten dzień, codzienny, przyćmiewa euforię z wędrowania i pokonywania swoich ograniczeń. Chcę powiedzieć, że te dwa dni w górach były rewelacyjne! A zwłaszcza sobota, dzień był piękny w górach, wyżej świeciło słońce, w dolinach była mgła, temperatura przyjazna nadzwyczaj. Pod nogami chrzęścił śnieg, nie jakieś zawrotne ilości, do butów się nie sypało, ale wkoło było biało. Zresztą nie tylko pod nogami, bo gdzie nie spojrzeć, to na całej połaci śnieg, nad głowami nieba lazur. Nie wiem czy wiecie, ale błękit nieba w zimie jest specyficzny, śnieg zabiera niebu trochę barwy i ono jest przez to lekko rozwodnione, a śnieg niebieskawy. Doliny pokrywała stalowo szara mgła, opadająca coraz niżej. Drzewa okryte szadzią, jak już to kiedyś pisałam, na modrzewiach frędzelki, na świerkach koronki, a bukowe gałązki jak umaczane w cukrze pudrze. Aż chce się skosztować, co stale oczywiście robię, zlizuję śnieg z gałązek, oblizuję lodowe sopelki wiszące na jodełkach. Pamiętacie takie cukierki, sopelki, które w czasach mojego dzieciństwa wieszało się na choince? Na tych jodełkach są jeszcze  ładniejsze, wiatr wygrywa na nich różne melodyjki, można dosłuchać się, kto słucha uważnie, jakiejś pastorałki i robi się świątecznie... Za sprawą słońca mienią się blaskiem a to niebieskawo a to srebrzyście... Czary w dzień! Za sprawą tych czarów czujesz się jak uskrzydlony! Niedziela z rana była równie piękna jak sobota, poszliśmy na Magurkę. Tam był ogień w kominku, kiełbaski i szaszłyki. Mnóstwo towarzystwa, śmiechu, żartów i pogwarek. Później pogoda się popsuła, przechodziła zamieć za zamiecią, mgła sprawiła, że zrobiło się ciemno jak w nocy i świat skurczył się momentalnie, a, że zrobiło się zimno po jakimś czasie zeszliśmy w dół. Towarzysze naszych wędrówek są przemiłymi ludźmi, więc te dni spędzone w górach i w takim towarzystwie były przeurocze!








































niedziela, 22 listopada 2015

Zima?

Dzisiaj postąpię trochę nietypowo i zacznę od zdjęć. Natura sprawiła nam piękny prezent obdarzając nas przepięknymi widokami. Niech przemówią do Was. Może jutro wspomogę ją słowami, które dzisiaj wydają mi się zbędne. Voila!