niedziela, 1 listopada 2015

Nostalgicznych wspomnień czar...

Dzisiaj włóczykij idzie na cmentarz. Pogoda przepiękna, słońce, lekki wiaterek, mnóstwo kolorowych liści  i ciepło, naprawdę ciepło jak na 1 listopada sprawia, że każde spojrzenie za okno jest słodkim balsamem dla duszy. Dla duszy właśnie, bo o te dusze dzisiaj chodzi. Spoglądam za okno przez które widzę las, słońce ozłociło brzozy, a rosnące za nimi świerki tworzą wspaniałe tło. Wspomnienia same się nasuwają, wspomnienia dzieciństwa i wieku młodzieńczego w domu rodzinnym, gdzie dzisiaj pozostała tylko mama. Ojciec już sporo lat nie żyje, jak i siostra, która zmarła w tym samym roku. Leżą sobie na cmentarzu w mojej rodzinnej miejscowości, w bliskiej odległości. Ale czy to ma znaczenie? Wszak to tylko ziemskie szczątki, z których po latach niewiele zostało. Garść wspomnień pozostała, sylwetki zamglone, prześwietlone słońcem, czasem się zastanawiam czy naprawdę istnieli? Dziadkowie ze strony mamy,  których nigdy nie poznałam, też mają miejsce w mojej duszy. Dziadek Klemens i babka Ludwika... Babka mojego męża Wiktoria, wujek Antek, wszyscy Oni odcisnęli ślady w moim sercu. I o nich wszystkich dzisiaj myślę, im poświęcam swoje myśli i modlitwę. Dla nich wszystkich palę znicze. Wspominamy śmieszne historyjki z nimi związane, które jednak wyglądają jak wyblakłe stare fotografie. Cieszę się, że mogę właśnie tak wspominać, a nie opłakiwać. Dzisiaj. I jak każdy dostrzegam nieuchronność śmierci, ale czy akceptuję? Tak, chyba tak. Na razie żyjemy, i jak dożyjemy do przyszłego weekendu to pójdziemy w góry, poprzeżywamy, pooglądamy, porobimy zdjęcia, opiszemy i pokażemy. A dzisiaj myśli, uczucia i modlitwy kierujmy ku wieczności, ku nieuchronnej ostateczności. Zadumajmy się nad sprawiedliwością śmierci, która kosi zarówno maluczkich jak i wielkich. I nikt nie wie kiedy wybije mu dzwon.



Zdjęcia z rożnych wycieczek z czasów kiedy jeszcze nie pisałam bloga.























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz