niedziela, 12 kwietnia 2015

Chichot losu?

Czy słyszeliście kiedyś chichot losu za plecami? Ja, mam wrażenie, czuję coraz częściej, ironiczny. Od dziecka jestem zatwardziałą połykaczką książek, odkąd pamiętam towarzyszyły mi. Nigdy natomiast nie czytałam opisów przyrody, pomijałam je podążając za bardziej wartką akcją. A dzisiaj co robię? Sama próbuję opisywać to co widzę, a los sobie chichocze...Dzisiaj idąc na Klimczok podziwiałam las, zdałam sobie sprawę jak cudowny stanowi organizm. Jak sam w sobie jest wystarczalny. Jak jedne życia odchodzą w niebyt, by z niego mogły urodzić się następne. Drzewa obumierają, wszystkie soki oddają ziemi, do ostatnich kropli, użyźniając ją. Rację ma przysłowie, że był las, nie było nas i będzie las nawet jak nie będzie nas. I wcale nie będzie płakał za nami, ludźmi, którzy tylko wszystko psują. Ale wiosna jeszcze daleko, tu jeszcze dalej niż na Magurce. Pod Magurą sporo śniegu, pod Klimczokiem dolne gałęzie drzew mocno jeszcze zakotwiczone w pokrywie śnieżnej. Niżej, na bukach pąki robią się coraz grubsze, czekam aż rozwiną się w blado zielone, delikatne jak jedwab listeczki. Mięciutkie i delikatne, aż trudno uwierzyć, że późną wiosną będą twarde i sztywne jak koci ogon. Na modrzewiach pojawiły się malutkie pachnące szyszeczki różowo-bordowo-seledynowe. Na ogół jednak wiosna w górach jest w powijakach. Spod samego Klimczoka widać nasze miasto, lubię je fotografować z góry, bo jest wtedy piękne i czyste. Resztę dnia spędziliśmy u naszego Wuja, w Chacie na Karkoszczonce. Gościna jak zwykle była serdeczna, atmosfera miła nadzwyczaj. Nie od dziś to schronisko jest na mojej prywatnej liście number one. Zrobiłam kilka zdjęć, które teraz zamieszczę.


Oto bardzo gościnne miejsce. Czekają tam na Was.







Nasze miasto z góry. 


Malutkie jodełki obgryzione przez zające, a może sarny, nie poddają się.Wypuszczają nowe gałązki, wzruszająca jest ich chęć do istnienia, nawet za wszelką cenę.










A to smocza jama, o której już pisałam.Smok jednak się nie pojawił, a ja czekam.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz