piątek, 3 kwietnia 2015

Przygoda.

Muszę, po prostu muszę Wam opisać przygodę, która spotkała mojego męża, że tak powiem stacjonarnie. I słusznie się mówi spotkała. Bo nigdzie nie trzeba iść daleko, wystarczy tylko wyjść z domu. Choćby po węgiel, do garażu. Właśnie wczoraj wieczorem, dobrze po zmroku,  jak wyszedł tak zobaczył. Stanął oko w oko z groźnymi bestiami! Nad domem pojawiło się stado jeleni, w sile 7-miu sztuk! Olbrzymich! Groźnych! Na ich widok mojego męża przymurowało do podłoża, podejrzewam, że jelenie też nie spodziewały się takiego spotkania. Wszak często przebywają na naszej łące, którą już, podejrzewam, uważają za swoją. My też. Stanęły więc jak wryte, a właściwie zahamowały w kopnym śniegu, który spadł chwilę przedtem. Oniemiały, popatrzyły groźnie na intruza, ale mój mąż nie dał się zbić z tropu, zwarł się wzrokiem z przywódcą stada, który na widok nieustępliwości w stalowym spojrzeniu męża dał sygnał do odwrotu. Nie mogły więc pokopać w śniegu za zieloną trawką! I tak, prozaiczne wyjście po węgiel może stać się przygodą! Mamy więc piękną zimę tej wiosny, nie byłoby w tym nic dziwnego, bo kwiecień plecień, ale jednak kwiecień, gdyby nie to, że za długo to już trwa. Krajobrazy zimowe, temperatury trochę mniej, ale zupełnie nie wiosenne, niemniej jest pięknie!
















Chciałam pokazać widok na Magurę i Skrzyczne, a właściwie to, że dzisiaj nic nie widać. Tak jest mglisto i chmury prawie wloką się po ziemi. A w naszym ogródeczku, to co zakwitło okryło się śniegową kołderką i wygląda tak:










A to magnolie, które już rozchylały pąki w niemym zachwycie i ostatecznie ogromnie się zdziwiły!



A i kos wcale nie jest zachwycony tą pogodową sytuacją!



1 komentarz:

  1. Kapitalne! Wyobrazam sobie z latwoscia nieustepliwosc w stalowym spojrzeniu Taty hahahaha :)

    OdpowiedzUsuń