niedziela, 25 września 2016

Byle co mnie cieszy!

Wyruszenie na szlak pobudza wiele strun w mym sercu i umyśle. Ma działanie zdrowe, zdrowotne i ozdrowieńcze, jak mawia mój mąż, mając jednakże na myśli oddziaływanie całkiem czego innego niż ja. Chodzi mu mianowicie o napój, znany już w starożytności, czyli zupę chmielową. Mnie wystarczają widoki, zapachy, zmęczenie, im większe tym lepiej. Lubię być na szlaku sama, czyli we dwoje, bo chcę posłuchać ciszy a nie wrzasków rozmaitej maści "turystów". Niektórzy chyba wyznają zasadę, jak mnie nie słychać parę kilometrów wkoło to mnie nie ma! Dlatego wczorajsza wycieczka była wyjątkowa pod tym względem, był tylko jeden incydent karygodnego naruszenia ciszy, a to tak jakby go wcale nie było. W lesie do jesieni jeszcze daleko. Buki zieleniuśkie, pożółkły jedynie trawy i pojedyncze zaledwie liście przypominają, że to już jesień. Było całkiem ciepło i mnóstwo owadów w powietrzu, muchy i inne gzy przemocą wdzierały się do uszu i ust. Ale zerwana gałązka do oganiania się skutecznie wybiła im to z głów. Horyzont zamglony skrywał swoje klejnoty za zasłoną lekkiej mgiełki. Z Czupla na Magurkę po obu stronach drogi drzewa z każdym rokiem wyższe, równie skutecznie jak mgła, zazdrośnie strzegą widoków. Trochę grzybów znalezionych po drodze w domu zostało zamienionych w pyszną zupę. Trzeba będzie wybrać się tam jeszcze raz, za jakieś dwa-trzy tygodnie, kiedy zapłoną buki i dęby, pożółkną delikatne listeczki brzóz, modrzewie zaczną wkoło sypać igiełkami, a pajęcze nici zasnują ścieżki...Aaa, nie napisałam, że szliśmy z Miedzybrodzia Bialskiego, przez Czupel na Magurkę. Piękna jesienią jest również trasa z Czernichowa na Magurkę, na pewno się wybierzemy, albo stąd albo z Międzybrodzia. Chciałam zgodnie z tytułem pisać o tym, jak napędza mnie takie wyjście, i chciałabym abyście i Wy poczuli tę euforię jaką się czuje wędrując i znajdując się sam na sam z przyrodą, odnajdując w niej swoje miejsce. Bo tylko tam można się poczuć częścią wszechświata, jak już o tym pisałam kiedyś, poczuć wdzięczność za to, że się JEST, za to kim się jest, /kimkolwiekby się nie było/. Istniejemy, i jesteśmy, może tylko mikroskopijnym trybikiem machiny, zwanej ŻYCIE, ale jesteśmy!
























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz