niedziela, 18 września 2016

Powrót.

Nie będzie to spektakularny powrót, jak pewnie bym chciała, wślizgnę się cichutko jak myszka i mam nadzieję, że pozostał jeszcze ktoś z moich szanownych czytelników, ktoś kto zechce przeczytać mojego posta. Nieobecność moją nazwę przerwą techniczną, pod tym pojęciem dużo może się zmieścić, tym bardziej, że mnóstwo było przyczyn takiego stanu rzeczy. Były w tym czasie wycieczki, pewnie nie tak dużo jak bym chciała, ale na pewno kilka i nie jest tak, że żadna z nich nie zasługiwała na opis i podzielenie się z Wami widokami w postaci zdjęć. Najprościej mówiąc wystąpił niekorzystny układ planet na niebie i nic nie szło zgodnie z planami. Człowiek strzela a Pan Bóg kule nosi... Chociażby wczorajsza wycieczka na Turbacz, mógł pojechać tylko mąż, i będą dzisiaj jego zdjęcia. Wycieczka warta powtórzenia w bardziej sprzyjających warunkach atmosferycznych, lało i widoków nie było, mam nadzieję, że uda nam się tam wkrótce  wrocić razem. W okresie kiedy nie dodawałam postów kręciliśmy się głównie po okolicy. Skrzyczne z Buczkowic dwa razy, nie będę wyliczała ile razy Magurka, głównie Klimczok, Błatnia, Karkoszczonka. Dodam, że miejsca te "zdobywaliśmy" wszystkimi dostępnymi trasami. Lato za parę dni przeminie, które to już? Świadomość przemijania budzi nostalgię w mym sercu i coraz wiekszy brak akceptacji tego stanu rzeczy. Ale ostatecznie i tak następuje pogodzenie, po pewnym czasie oswajamy się ze wszystkim. Ale nadzieja jest, bo każdy koniec jest początkiem nowego. Lato przechodzi w jesień, która bywa jeszcze piękniejsza niż lato.Czekam na to. Jest już zapowiedź zmian w przyrodzie, zieleń rudzieje, trawy pożółkły i chociaż słońce mocno grzeje to wschodzi coraz później i coraz wcześniej zachodzi. A noce i poranki coraz chłodniejsze, lada dzień szron zwarzy trawę... Krajobraz jak tęcza zabłyśnie kolorami. To tyle co do powrotu, a teraz obiecane, zrobione przez mojego męża zdjęcia z Turbacza, bardzo piękne...

























2 komentarze: