sobota, 19 grudnia 2015

W poszukiwaniu zimy.

Wybraliśmy się dzisiaj na Skrzyczne, z Buczkowic. Patrząc od mojego domu w stronę Skrzycznego widziałam śnieg, przynajmniej ścieżki wydawały się pokryte śniegiem. Jak było? Na pewno nie zimowo. Początkowo po wejściu na szlak, nad Buczkowicami było dosyć mglisto, w moim ulubionym miejscu mgła otulała brzozy, pod nogami błoto, niebo początkowo pochmurne rozpogodziło się. Las tętni życiem. Nie widać zimy, która od jutra powinna zapanować nad światem. Wiał bardzo ciepły wietrzyk, zdawało się wiosenny niemalże, było dosyć ciepło, w lesie zielono. Trawa jakby ożyła, świerki obsiadły malutkie kropelki wczorajszego, nocnego deszczu. Wyglądają jak przystrojone malutkimi banieczkami, skrzącymi się w porannym słońcu i to przypomina o zbliżających się świętach. Tu i ówdzie ptasie śpiewy niosą się w powietrzu, nie są tak intensywne jak wiosną, ale budzą coś w sercach, nadzieję? Dostojny czarny dzięcioł wystukiwał na złamanej brzozie swój rytm, poszukując smacznych kąsków. W wyższych partiach nad głowami kruki krążyły w parach, kracząc z całych sił. W miarę upływu czasu dzień stawał się coraz piękniejszy. Ale w żadnej mierze nie zimowy! Pod samym dopiero szczytem szlak pokrył się cienką warstwą  zlodowaciałego śniegu, idzie się dobrze przeskakując po wystających kamieniach, po brzegach błoto. Stoją pod szczytem smętne grupy armatek na kopcach usypanego onegdaj śniegu. Nie pasują jednakże do pogody, ani na wiwat nie strzelają. Ludzi (czytaj:turystów) nie było zbyt wielu. W schronisku ciepło, w kominku dogasające polana, powoli schronisko zaczyna zmieniać oblicze, ale moje zdanie o nim jeszcze się nie zmieniło. Zeszliśmy do Szczyrku po krótkim pobycie na szczycie, podziwiając piękne widoki, ciesząc się czystym powietrzem, które działa na mnie jak gaz rozweselający, i kolejny wypad można uznać za bardzo udany!






























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz