poniedziałek, 11 lipca 2016

Życie na gorąco.

Dzień zaczął się wspaniale i tak się również zakończył. Wreszcie dawno obiecywana wycieczka na Boraczą przez Prusów, dalej do Żabnicy Skałki i na Słowiankę doszła do skutku. Wycieczkę zaczęliśmy i zakończyliśmy w Węgierskej Górce. Żywieczczyzna znow mnie oczarowała, od dawna jestem pod jej urokiem. Lubię wędrować jej dróżkami wijącymi się wokół wzniesień i ginącymi hen na horyzoncie, na rozległych halach pasą się stada owiec, coraz powszechniejsze, mam wrażenie, że jest ich coraz więcej. Wczoraj obserwowałam takie stado, dość pokaźne, kierował nim, to jest dobre słowo, czarno-biały  niewielki piesek. Podziwiałam jego spryt i niestrudzoność. Pogoda była wspaniała, ciepło w sam raz, wietrznie w sam raz, co przyznał nawet mój mąż, który jest w zaspie urodzony, jak twierdzą niektórzy i w związku z tym lubi tylko zimę, po niebie snuły się malownicze obłoczki. Turystów raczej niewielu, co też jest plusem. Bogato ukwiecone łąki wabiły cudownymi zapachami, dawno nie widziałam takiego bogactwa flory, tylu gatunków, których nawet nie umiem nazwać. Już z pociągu obserwowałam na skarpach piękne dziewanny, majestatyczne na wysokiej nóżce, stojące koło drogi, kołyszące się w rytm muzyki wiatru, słyszanej tylko przez nie. Mnóstwo ziół, dziurawce pomarańczowe jak słońca, strzępiaste, całe na zielono pokrzywy, nisko w trawie dzikie oregano, zielono i fioletowo pyszni się i roztacza gorzki zapach. Srebrno zielona mięta kusi orzeźwiającym aromatem, aż się chłodniej robi...Naparstnice to osobny rozdział, spotkałam piękną niepokalanie białą, różowe są powszechniejsze, i każda jest inna, ma inne tygrysie plamki w swoim gardziołku. A takie koniczyny, nie dość,że ładnie pachną to jeszcze jest ich kilka gatunków, dzikie mieczyki, nie wiem, czy tak się nazywają, było jeszcze dużo storczyków, które swoje już przeżyły, ale nadal prosto trzymały swoje lekko już posiwiałe głowy. Poziomki kusiły zapachem, borówek też było sporo gdyby komuś chciało się uzbierać. Szło się dobrze, przeszliśmy ponad 26 kilometrów, i chcę już niedługo tam się znów wybrać, na Lipowską, Rysiankę...itd.



































3 komentarze:

  1. :) mam w planach tygodniowy "spacer" z moimi zuchami po Żywieckim, tak od schroniska do schorniska, w drugiej połowie sierpnia. Można poprosić o jakąś podpowiedź co do trasy?

    OdpowiedzUsuń
  2. oczywiście, napisz tylko gdzie chcesz zacząć i jak duże są "zuchy"

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczniemy od Zwardonia. :)zuchy to Helena 15lat i Mateusz 16lat.

    OdpowiedzUsuń