poniedziałek, 18 stycznia 2016

No i zima!

No i przyszła i zatrzymała się, wygląda, że na dłużej. Nie wiem czy chcę, aby się tak rozpanoszała. Mam nadzieję, że to" na dłużej" będzie trwało najwyżej ze dwa tygodnie. Pocieszam się tym, że już styczeń, dnia przybyło, słońce częściej pojawia się na niebie i jakoś tak optymistyczniej się zrobiło. A, że luty bywał czasem luty...Ostatnie trzy dni z prószącym lekko śniegiem, z małym mrozem nie były najgorsze. W sobotę mój mąż sam poszedł na Magurkę, na schronisku było pełno ludzi, śnieg sobie leciutko posypywał i było pięknie. Znajomych nie spotkał żadnych, i chyba nie miał z kim pogadać, bo szybko wrócił. W niedzielę pojechaliśmy do Szczyrku, skąd wyszliśmy na Klimczok. Droga do samego schroniska odśnieżona, ale i tak, ze względu na świeży śnieg, szło się ciężko. Drzewa lekko przysypane śniegiem, ale to na samej górze tylko. Dobrze, że nie było ślisko, bo lodu boję się bardzo. Kilka lat temu, schodząc z Karkoszczonki co krok leżałam, podnosiłam się i znów leżałam. Po którymś z  kolei upadku, pamiętam, rozpłakałam się i nie chciałam wstawać! Od tego czasu boję się lodu jak ognia, chociaż jedno powinno zwalczyć drugie. W schronisku pełno było ludzi, musieliśmy usiąść przy całkiem innym stoliku, bo te przy których zwykle siadywaliśmy były zajęte. Ot, siła przyzwyczajenia! Schodząc na Karkoszczonkę spotkaliśmy Dziadka Józka, szedł na Klimczok na biegówkach a stamtąd do Bielska. Zaznaczam, że wyżej wymieniony ma 87 lat. A rześki i czerstwy jak mało kto! Te góry niejedno widziały, wszak stoją tu od tysiącleci, i dziwię się czasem ich niewzruszoności. Na Karkoszczonce niezwykle uroczyście, piękne kwiaty i dekoracje, w sobotę odbył się tam ślub cywilny. Przybyła urzędniczka i o 16 min 16, 16.01.2016, udzieliła ślubu parze młodych ludzi. Musiało być przepięknie!

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz