środa, 6 stycznia 2016

Na Magurce.

Dzisiaj zacznijmy od zdjęć, kto się nie znudzi, dojdzie do tekstu.




Jak się dobrze przyjrzeć to widać Tatry.






Pilsko.







Magurczańskie zbóje. 



Widok na słowacką stronę, w głębi Rozsutec.




Skrzyczne.





Dzisiejsze wyjście na Magurkę było wyjątkowe, bo pojawiło się trochę śniegu. Naprawdę jest go bardzo mało, ale pobieliło ścieżki i cieniutka warstewka białego puchu pokryła drzewa, zwłaszcza iglaki. Świerki czy jodły bardzo ładnie wyglądają w białych tiulowych sukienkach. Gałązki buków również otulone jakby białą watą, pamiętacie watę, którą kładło się cieniutko na gałązkach choinki i miała imitować właśnie śnieg. Jeśli pamiętacie to już starzy jesteście bo to temat mojego dzieciństwa, w połączeniu z prawdziwymi świeczuszkami, bo takie wtedy były, często wybuchały pożary choinek. Sama pamiętam taki pożar, choinka przewróciła się i szybko zajęła ogniem, nie pamiętam czy spłonęła w całości. Stroiło się taką choinkę papierowymi ozdobami wykonanymi w domu, jeżykami, pajacykami, łańcuchami ze słomy i bibułki, same łatwopalne materiały! Śnieg był dzisiaj lekko zatajany, do południa u nas w mieście było+ 4 st. Widoki były nie tylko dalekie, ale również malownicze, głównie od południowej strony, gdyż miasta nie było widać wcale. Głęboka mgła zalegała nad Bielskiem, zrobiłam kilka zdjęć na których widać, że nic nie widać. Mnóstwo tropów pojawiło się na śniegu, nie bardzo radzę sobie z ich rozpoznawaniem, więc nie będę się mądrzyć. Ludzi całkiem sporo w schronisku, w Chacie pod Bukami też. Znajomych jak na lekarstwo. Znakomicie smakował w Chacie pod Bukami chleb ze smalcem, jak wieść gminna głosi, nie zawiera cholesterolu, więc można się nim objadać bezkarnie. Prawda to czy mit każdy musi sam rozstrzygnąć. My rozsądziliśmy na rzecz smalcu i zjedliśmy ze smakiem po dwie kromki. Kilka zdjęć zapewne przybliży Wam atmosferę tego dnia.


1 komentarz:

  1. Nie znudzilam sie zdjeciami, z ktorych najlepsze Zboje! A co do waty na choinke i papierowych ozdob, to bez przesadki prosze, bo my przeciez tez takie robilismy. A dziadek Antek od waty na choince nie stronil ;)

    OdpowiedzUsuń