wtorek, 20 października 2015

Uroki jesieni.

Sobota i niedziela:bliźniacze rodzeństwo a różniące się od siebie jak dzień od nocy. Sobota pochmurna i deszczowa, a niedziela na ogół słoneczna z porannymi mgłami. Sobotni poranek wprawdzie bez deszczu, ale jeszcze przed południem zaczęło padać. Deszcz, może nie bardzo ulewny, ale dokuczliwy. Na Magurkę weszliśmy jeszcze suchą nogą, ale po chwili mgła i deszcz zapanowały nad światem. Sceneria była fantastyczna! Mnóstwo nisko snujących się mgieł, nisko zwisających gałęzi, pełno cieni uformowanych w niesamowite postacie. Pod drzewami cienki dywanik kolorowych liści, pośród listowia malownicze grupki muchomorów, wyłaniające się z pożółkłych traw obwieszonych pajęczynkami, na których bujają się  kropelki rosy. Jesień, nawet deszczowa jest przepiękna! Tajemnica wisi w powietrzu, cienie się wydłużają i nigdy nie wiadomo na pewno czyje to są cienie. Do tego wszystko pomalowane różnymi odcieniami żółci, brązu, czerwieni, złota... I zdjęcia jesienią wychodzą najpiękniej... Po południu całkiem się rozpadało i po krótkim pobycie w "Chacie pod bukami" zeszliśmy do domu. Trochę grzybków przy okazji się nazbierało i smaczną zupkę się jadło. Niedziela natomiast przywitała nas pięknym słońcem, czym byliśmy nieco zaskoczeni, aczkolwiek pozytywnie. Trasa niedzielna wiodła ze Szczyrku-Solisko przez Malinów, Biały Krzyż i Kotarz na Karkoszczonkę. Nie jest to specjalnie wymagająca trasa, dlatego szło nam się dobrze. Ze słońca w Szczyrku weszliśmy na Malinów zatopiony we mgle, ale koło południa, na Białym Krzyżu mgła opadła i wyjrzało znowu słońce. Po drodze stale spotykaliśmy wędrowców, sporo było ich tej niedzieli, jak i również grzybiarzy. Każdy miał coś tam w koszyczku. Las wygląda jak malowany. Gdyby wiernie namalować jak wygląda to wyszedłby niezły kicz! Dobrze jest tak całym sobą chłonąć urok jesieni, nieważne że nogi w błocie kiedy głowa w chmurach!   



























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz