wtorek, 7 lipca 2015

Uff, jak gorąco...

Jak mówi piosenka, światem zaczęło rządzić lato...Nagle zrobiło się bardzo gorąco, żar leje się z nieba, od paru dni ani obłoczka na niebie, ziemia powoli wysycha na wiór, dlatego szukamy wytchnienia w górach. Jest tam zdecydowanie chłodniej, w sobotę zaliczyliśmy tzw.worek raczański. Z Rycerki wyszliśmy na Wielką Raczę, tam odpoczęliśmy, wzmocniliśmy nadwątlone siły jadłem i napitkiem. Tak "uraczeni" poszliśmy na Przegibek. Na trasie nie było wielu turystów, natomiast w schroniskach dosyć sporo. Widoki były przepiękne, lasy pełne świeżej jeszcze zieleni, łąki pełne kwiecia. Mnóstwo storczyków, które obłędnie pachniały, dużo niezapominajek, firletek, dzwoneczków i rumianków. Borówek jeszcze nie ma, grzyby też jeszcze nie rosną, a szkoda, bo można połączyć przyjemne z pożytecznym. Ale wszystko przed nami. Gdyby jeszcze dało się opisać zapachy, które przyroda rozsiewa wokół...Żaden opis nie odda owych czarownych, narkotycznych woni! Jest tylko jeden sposób, wybrać się z nami! Zrobiłam trochę zdjęć, które nie oddają jednak rzeczywistości.



























I to byłoby w skrócie o sobocie, może jeszcze napiszę, że na wycieczce byli z nami nasi przyjaciele: Agata i Mirek. Po wycieczce Agatka się rozchorowała i z tego powodu jest nam bardzo przykro. Życzymy Jej szybkiego wyzdrowienia, bo Babia Góra czeka na nas! Niedzielę sobie odpuściłam, ale nie mój mąż, który poszedł na Magurkę. W poniedziałek rankiem pojechaliśmy do Zawoji na przełęcz Krowiarki, skąd wyruszyliśmy na Halę Krupową. Przepiękne miejsce, byliśmy tam po raz pierwszy, dlatego właśnie ta wycieczka była szczególna, nie wiesz jakie pułapki czekają po drodze. I przyznam się szczerze, że trasa dała nam miejscami popalić. Myślę, że upał również zrobił swoje, szło się ciężko. Za to długo będziemy pamiętać wszystkie podejścia, Trasa przepiękna, idzie się cały czas lasem tak, że upał nie dokuczał tak mocno, no i  byliśmy powyżej 1000 m n.p.m. Zauroczyło nas również schronisko, drewniane, pełne uroku i dobrej energii. Byliśmy jedynymi gośćmi, jednakże po krótkim pobycie, poganiani czasem, wyruszyliśmy w drogę powrotną. Po przybyciu na parking zaczął kropić deszcz i nie wiemy czy przeszedł w ulewę, bo gdy zjechaliśmy w dół zostaliśmy ze zdwojoną siłą osaczeni przez upał. Mogę tylko powtórzyć to co już wyżej napisałam, kolorowe miedze ziołowo pachnące gorzko i upajająco, las jeszcze w miarę świeży, ptaki zdzierające w gorliwym pieniu swoje gardziołka... Wszystko to tworzy niezapomniane wrażenia, odciskające trwałe ślady w naszych duszach i psychice.



































1 komentarz:

  1. Przepieknie! Przypomina mi to nasze wyprawy sprzed dwoch lat, tez bylo goraco, niebieskie niebo, zapachy, wieczorem ognisko... Nigdy tego nie zapomne I bardzo chcialabym tak znowu!

    OdpowiedzUsuń