a i dzisiaj coś dziwnego mnie spotkało...
Trochę popadywało, szłam więc w kapuzie na głowie, a że woda kapała mi na nos, głowę miałam spuszczoną w dół. W pewnym momencie jakiś impuls kazał podnieść mi głowę i... zaniemówiłam
z wrażenia i nogi zatrzęsły się pode mną jak galareta. Przed mną, za mną i wokoło stało kilka dziwnych postaci. Po oswojeniu się z rzeczywistością, zrozumiałam, że naprzeciwko mnie stoi najprawdziwszy zbójnik beskidzki. Z długimi potarganymi włosami, ze zmierzwioną brodą, w ręku tańczyła mu ciupaska, hej!
Padom do niygo: proszę Was piyknie panie zbojniku, chcę przejść! A on do mnie: nie tak pryndko panicko nojpiyrw mi powiedzcie czy mocie co ze złota? Gorączkowo myślę co mu odpowiedzieć
i palnęłam: serce mom ze szczyrygo złota ponie zbojniku!
A to pewnie ście turystka? A przykazań prawdziwego turysty dotrzymujecie? Góry kochocie, ciszę
w lesie zachowujecie? Służycie innym pomocą jak potrzebują? Zza szczękających zębów wydobyło się niewyraźne: tak!
Nagle słyszę: co ty tak długo tam marudzisz? Były to słowa mojego męża, które przerwały czar!
A nie wiadomo co mogło się wydarzyć! Hej!
Przepiekne zdjecia!
OdpowiedzUsuń