niedziela, 14 grudnia 2014

Sobotnia wycieczka.

Dzisiejsza wycieczka zaczęła się pięknym wschodem słońca!  Po wczorajszym huraganie pozostał już tylko wicherek, rzec można, i urwana rynna. Niebo od wschodu gorzało czerwienią, od bladego różu do ostrego szkarłatu, na przemian z bladozielonym i rozbielonym błękitem, od spodu po chwili rozjaśnione przez wstające słońce. I do końca nie było pewne jaka pogoda się wyklaruje. Ale, na nasze szczęście, rozświeciło się i dzień okazał się piękny, zważywszy na porę roku. Dworzec autobusowy okazał się  raczej  pusty o tej porze. Jedynie starszy pan, mocno niezadowolony, ubarwiał swoim soczystym językiem lekko senną atmosferę. Zaczęliśmy wędrówkę w Międzybrodziu Bialskim, miasteczku  ładnie położonym nad jeziorem i na okolicznych wzgórzach. Początkowo szlak ostro pnie się w górę, później trochę mniej, ale cały czas mocno pod górę. Widoczność była wspaniała. Najpierw z góry jezioro, na którym tam i z powrotem, uczepiwszy się niewielkiego żagla pląsał sobie windsurfingowiec. Startując spod Żaru, samolot wciągał szybowce, które nisko krążyły nad naszymi głowami! Zajrzeć, bez mała, można było do kabiny pilota. Weszliśmy trochę wyżej
i naszym oczom ukazała się panorama Tatr! Były tak blisko, na wyciągnięcie ręki. Zbocza pobielone śniegiem, ostro wystające skały, mieliśmy to przed samymi oczami! A troszkę w lewo Babia Góra, również ośnieżona, w kapeluszu z mgły na samym szczycie. A z Magurki widoki aż na Słowację. Wszystko przejrzyste i dobrze widoczne, leciutko powleczone delikatną mgiełką. Wróciliśmy do domu około 16-tej, lekko zmierzchało, dzień był przepiękny...                    






A w niedziele widoki były jeszcze piękniejsze! 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz